Zrecenzowanie kebabu spod szyldu Laila, wiszącego nad trotuarem przy ulicy Czarnowiejskiej w Krakowie okazało zadaniem niełatwym. Samo danie było charakterystyczne, co odzwierciedla długość niniejszego artykułu. Rzecz trudniejszą stanowiło nabycie kebabu, nadającego się do oceny według obranych kryteriów. Podczas pierwszej wizyty na ruszcie spoczywał mały kawałek mocno spalonej wołowiny i pracownicy lojalnie powiadamiali, że na kebab go nie starczy. Podczas drugich odwiedzin, na pytanie, czy mięso na kebab jest, załoga lokalu odpowiedziała, że tak, nawet na dwa, po czym przy składaniu zamówienia na wołowinę zmieniła zdanie – okazało się bowiem, że próbowano zbyć gościa drobiem. Choć wymierna ocena kebabu z trzeciego podejścia, to jest 19 kwietnia 2018, tego nie uwzględnia, to za nieodzowne uważa się zawarcie informacji o rzadkiej dostępności wołowiny, w formie tekstowej.
Lokal urządzono schludnie, niemalże minimalistycznie, poza geometrycznymi malowidłami na suficie, zdobiącymi otoczenie lampy. Wnętrze było przestronne i ubrane w ciepłe barwy. Obsługę klienta stanowił młodociany osobnik, zaś na zapleczu krzątała się kobieta w średnim wieku, jak się miało okazać – doświadczona w swoim fachu.
Za kebab wołowy – w końcu dostępny, w bułce i zamówiony z sosem ostrym należało wedle cennika zapłacić 11 PLN. Wydanie reszty z pięćdziesięciu złotych okazało się, pomimo małego ruchu sztuczką dla młodzieńca zza baru niemożliwą, więc skorzystano z płatności kartą.
Umiejętności tegoż osobnika miały dać się jeszcze we znaki. Nie dość, że mówił on mocno niepewnym głosem, to jeszcze mrucząc pod nosem. Ze słuchaniem rzecz miała się podobnie. Przyrządzenie jednego dania trwało stosunkowo długo, co w wypadku dużego ruchu lub wysokiej jakości posiłku nie jest poczytywane za ujmę na honorze pracownika. Mięso zostało skrojone przez, wymienioną wyżej, kobietę, gdy młodzieniec stał z bezradnie opuszczonymi rękami.
Pomimo zamówienia odpowiedniego sosu, i zapewnienia, że klient lubi ostre potrawy, cały kebab skąpał on w białym, niezwykle słodkim sosie jogurtowym, znacznie przewyższającym objętościowo ten paprykowy, który głównie znalazł się w śladowych ilościach na bułce. Ten zaś, smakował marynowaną papryką, jedynie kusząc, by poprosić o wymianę dania na nowe, polane wyłącznie nim. Ostrość miał należytą, lecz stłamszoną innymi komponentami.
Wołowina, mocno wysuszona i podpieczona na ciemny kolor, była temperatury „pokojowej”. Lepszy efekt można było uzyskać wystawiając ją na słońce. Co więcej, do wyglądu nie pasował „tekturowy” smak mięsa, zwłaszcza, że zawierało ono grube włókna – nie charakteryzowało się ono ani zbyt drobnym zmieleniem, mogącym ukryć nieodpowiednie wypełniacze, ani nieprawidłowym skrojeniem, któremu prawdopodobnie zapobiegła pracownica biegła w posługiwaniu się długim nożem. Arbitralny dobór sosów przez chłopca obsługującego w «Laili» sprawił, że walory smakowe zwierzęcego wypełnienia dania nie poprawiły się, a wręcz pogorszyły. Duża ilość polewy nie zniwelowała łykowatości, której nie sposób było nie zauważyć i wymienić w recenzji.
O ile bułka była przeciętna – nieznacznie chrupka z wierzchu i bez szczególnych walorów, o tyleż warto docenić dodatki roślinne, stanowiące najznamienitszy element całości. Górną warstwę stanowiła rumiana, prażona cebulka, świeże: pomidor i ogórek oraz ogórek kiszony, równający się swą jakością z tymi domowymi!
Obecność mięsa towarzyszyła spożyciu do końca, lecz wyjątkowo nie było to zachwycające. Po takim kebabie smakosze nie spojrzeliby tego samego dnia na maślankę lub jogurt. Należy przyznać następujące punkty:
- Mięso – 1,5
- Sos – 1,5
- Pozostałe składniki – 3,5
- Wielkość i kompozycja – 2,5
- Obsługa i atmosfera – 1
Ich iloczyn wynosi 19,6875.
Jako, że danie było średnio-małe, przyznano mu odpowiednie noty pomimo dużej, stosunkowo, objętości mięsnego wkładu.
Witam a czy kebab na czarnowiejskiej obok o nazwie Yalla Yalla był nadal otwarty?
PolubieniePolubienie
Przechodziliśmy wtedy obok niego i wyglądał na otwarty, jednak nie wstąpiliśmy. Jego recenzję opublikowaliśmy 19 października 2017.
Serdecznie pozdrawiamy,
Redakcja
PolubieniePolubienie